„Wyciszanie” emaila i społeczności CSS dla fontów


Koko Koko Euro Spoko


04 maja 2012, 11:52 | 1 komentarz | 11 506

Tablice Facebooka zapełniły się osławionym hymnem reprezentacji Polski. Jarzębina zagwarantowała sobie na koniec działalności sławę i pieniądze. Wraz ze sławą nie brakuje im również hejterów, którzy mówią „jaki kraj, taka Shakira”.

Nie rozumiem skąd tylu malkontentów. Przecież wybrany w smsowym, demokratycznym głosowaniu hymn „Koko Koko Euro Spoko” wyróżnia się na tle innych co jest zdecydowaną zaletą. Charakterystyczny hymn z pewnością porwie kibiców do śpiewu, a prosta linia melodyczna sprawi, że zapadnie szybko w pamięć i będzie powracał w najmniej oczekiwanych momentach dnia. A ponieważ większość z przyjezdnych niewiele zrozumie z tego, co dziarskie kobiety z Kocudzy zaśpiewają, dlatego nie ma co się obawiać obciachu. Wykonanie będzie przecież w pełni profesjonalne, przynajmniej na miarę polskiej wsi.

W prostych zwrotkach i refrenie, wymyślonych – jak mówią same Jarzębiny – w jeden dzień, ukryte jest przesłanie. Użyte „koko koko” wyraźnie nawiązuje do rokoko, nurtu stylistycznego będącego w opozycji do klasycznego, sięgającego do wzorców antycznych baroku. Sam zaś tekst nie ma nic z oficjalnego formalizmu: jest przecież bratanie się ze Smudą. Mecz przedstawiony jest jako prosta, lekka sprawa: będzie po wszystkim po kilku golach. Wygramy! Rokoko wprowadziło odmienne od klasycznego rozumienie pojęcia gustu muzycznego:

Słuchacz oczekiwał od muzyki, że będzie przyjemną i elegancką rozrywką. Fugę, która wymagała uważnego wsłuchiwania się w kilka głosów, uważał za zbytecznie trudną. Bardziej odpowiadała mu ładna melodia z przejrzystym akompaniamentem, zbudowana z krótkich, powtarzanych fraz. Nie gustowano w patetycznym śpiewie, tak cenionym przez poprzednie pokolenia. Preferowano muzykę urozmaiconą, ale bez przesadnej emfazy. Przejrzysty, homofoniczny styl galant, który odpowiadał takim upodobaniom, stworzył więc opozycję wobec „pedantycznego” stylu barokowego.

D. Gwizdalanka Historia muzyki 2, Kraków 2006, s. 110.

Informacja o hymnie rozniosła się w sieci bardzo szybko. Równie szybko pojawił się pierwszy remix, parodia, grafiki nawiązujące do rozpoznawanego w całej Polsce koko-refrenu. Jad wylał się ze społeczności. Wiele osób zaangażowało się w ośmieszanie naszego rodzimego zespołu. Hejterzy wszystkich środowisk zjednoczyli się, tym razem przestając pokazywać kciuk do dołu. W zamian zaczęli korzystać ze środkowego palca obu rąk. Pokazuje to przykrą prawdę o nas – nie potrafimy się cieszyć z decyzji, które przecież sami (jako naród) podjęliśmy.

„Cieszą się Polacy, cieszy Ukraina, że tu dla nas wszystkich” zagra Jarzębina. A jeśli na stadionie się komuś nie spodoba, to z pomocą przyjdzie biedronkowe „Daj się zaskoczyć”.

Będzie mi niezmiernie miło, jeśli dołączysz do mnie na Facebooku!

Kamil Lipiński – mąż i ojciec, przedsiębiorca, webdeveloper, bloger, człowiek, który ma wielką nadzieję na to, że można się czegoś sensownego o WordPressie dowiedzieć w 500 sekund. Wierzący (bynajmniej nie w technologię) geek.

Subscribe without commenting




Spelling error report

The following text will be sent to our editors: