Przed siódmą #7 czyli appka Ludzie GO w praktyce, kolorki i technologia na wesoło Bezdzietni vs dzieciaci


„I nie wódź się na pokuszenie”


03 września 2016, 21:49 | 2 komentarze | 27 113

Jedni sądzą, że to Bóg nas kusi. Inni kusicielami nazywają ludzi, którzy nas nakłaniają do złego. Jeszcze inni kusicielem określają Szatana i to całkiem słuszna intuicja, bo on „na trzy etaty” zajmuje się kuszeniem człowieka. Chciałbym jednak zauważyć, że kusicielami dla samych siebie jesteśmy często my sami.

Kubeł zimnej wody, który staje się letni

Mechanizm kuszenia siebie samego polega często na łudzeniu się, że poradzimy sobie z czymś, co jest naszą słabością. Mimo iż 100 razy sobie z tym nie poradziliśmy, to nasza krótkowzroczność nie pozwala nam tego dojrzeć i łudzimy się, że za sto pierwszym razem się uda. Uda się nie wtedy, kiedy zaciśniemy zęby i będziemy się tak starać aż nam wyjdzie. Powiedzie się dopiero wtedy, kiedy zaufamy Bogu i to Jemu powierzymy trud, który nas spotyka. A także, gdy będziemy jasno wiedzieli czego chcemy. Nie ma chyba cięższej sytuacji niż niepewność i niedowierzanie w to, że idąc drogą, którą wytyczył Jezus Chrystus brakuje nam wiary w zbawienie.

Wobec pokusy staram się być realistą. Mówię głośno do siebie: „Czy ja wyglądam na naiwniaka?” i jasno uzmysławiam sobie, że takie postawienie sprawy wymaga ode mnie uświadomienia sobie, że sam nie dam rady. Świadomość tego, co się zdarzyć może, działa jak kubeł zimnej wody wylany na głowę. Dobrze jest pamiętać w chwilach pokusy o modlitwie, coby zimna woda wylana na naszą głowę za szybko nie stała się letnia.

Samokuszenie

Problemem nie jest pojawianie się pokus, ale samodzielne się im poddawanie. Wtedy myślenie często jest dwojakie.

Po pierwsze udajemy chojraków, którzy są silniejsi od pokusy, która „na nich spada”. Stwierdzam, że dam sobie radę, więc mogę narazić się na duchowe niebezpieczeństwo aby za chwilę cudowną ręką wyjść z niego bez szwanku. Nie przyjmuję świadomości porażki, choć bardzo często to nią się kończy takie działanie.

Po drugie  – oswajamy pokusę zaczynając mielić ją w głowie na dziesiątki sposobów. W ten właśnie sposób szybko ulegamy jej albo jakiemuś drobiazgowi, który podstępnie nas do niej doprowadzi. Jeśli się pojawia w naszej głowie jakaś wrzutka, to najlepiej z nią nie dyskutować. Sama zniknie. To tylko Norwid w „Fatum” mówił o tym, że można skorzystać na nadchodzącym Nieszczęściu. W rzeczywistości lepiej uciąć dyskusję, bo nic dobrego z niej nie będzie. Wymaga to zaufania sobie samemu, a nie myślom, które pojawiają się znikąd i czepiają się jak rzep psiego ogona.

Takiego właśnie zaufania Wam i sobie życzę.

Będzie mi niezmiernie miło, jeśli dołączysz do mnie na Facebooku!

Kamil Lipiński – mąż i ojciec, przedsiębiorca, webdeveloper, bloger, człowiek, który ma wielką nadzieję na to, że można się czegoś sensownego o WordPressie dowiedzieć w 500 sekund. Wierzący (bynajmniej nie w technologię) geek.

Subscribe without commenting




Spelling error report

The following text will be sent to our editors: