Jak rozmawiać z introwertykiem – poradnik dla odważnych Duży może więcej ale w grupie siła – Weekend Księgarń Kameralnych


Co? My nie damy rady?! – ułuda efektu instant


22 kwietnia 2017, 20:22 | 21 komentarzy | 21 046

Zaskakujące jest to jak łatwo dajemy się nabrać na to, że możemy osiągnąć minimalnym nakładem pracy to samo, na co inni pracowali w pocie czoła latami. Założenie restauracji? Banał! Prowadzenie działalności gospodarczej w Polsce? Bułka z masłem. Wychowanie dziecka? Nic prostszego, przecież samo się wychowuje – trzeba tylko go doglądać. Czyżby?

Australijski farmer wygrywa ultramaraton

Uwielbiamy historie, z których wyłaniają się bohaterowie. Najchętniej tacy, którzy bez większych starań osiągają sukces. Być może słyszeliście o Cliffie Young’u, 61-letnim farmerze, który postanowił bez przygotowania wziąć udział w 875 kilometrowym ultramaratonie Sydney – Melbourne. Niecodzienny zawodnik różnił się od pozostałych uczestników nie tylko wiekiem ale również strojem, bowiem miał na sobie strój roboczy i kalosze. Nikt nie traktował Cliffa na poważnie. Jego rywalami byli młodsi, profesjonalni biegacze, którzy posiadali wypracowaną technikę uczestnictwa w tygodniowym maratonie.

Lekkoatleci po 18 godzinach biegu kładli się spać na 6 godzin, aby po zregenerowaniu sił móc kontynuować maraton. Cliff nie znał tej metody. Kiedy oni odpoczywali, on bez przerwy biegł. Dzień i noc. Nie wiedział, że można to zrobić inaczej. W ciągu kilku dni zmniejszył dystans, aż finalnie wyprzedził wszystkich i zwyciężył.  Co więcej, nie wiedział, że dostanie za bieg nagrodę. Postanowił rozdać całą sumę ($10,000) innym biegaczom, czym zyskał sobie sympatię całej Australii.

Ta historia jest równie niewiarygodna co poruszająca. Przypuszczam, że każdy z nas choćby przez chwilę widział w bohaterze tej opowieści siebie samego. Choć powyższy scenariusz w praktyce jest niemożliwy do powtórzenia (Cliff brał udział jeszcze kilka razy w ultramaratonie i już nigdy nie udało mu się zdobyć tak korzystnego wyniku) to sami mamy nadzieję, że podobnie jak Cliff bez przygotowania, będziemy mieli zwycięstwo na wyciągnięcie ręki. Wystarczy, że będziemy bardzo chcieli wygranej i ją osiągniemy.

Niestety to tak nie działa. Niektórym ponoć pomaga wizualizacja osiągniętego celu, jednak sama wizualizacja to za mało. Potrzeba tutaj czegoś więcej – przede wszystkim ciężkiej pracy, wytrwałości w dążeniu do celu i cierpliwości w pokonywaniu przeszkód. Jasne, że ważne jest również nastawienie ale samym nastawieniem świata i własnej pozycji nie zmienimy.

Mądry Polak po szkodzie

Zanim znowu damy się nabrać na proste działania mające na celu przynieść nam sukces zawodowy i bogactwo – rozważmy wszystkie za i przeciw. Planowanie jest chyba jedną z ważniejszych czynności, która należycie zrealizowana pozwala uniknąć niepotrzebnych rozczarowań.

Załóżmy na nasze potrzeby, że w przypływie emocji podczas spotkania ze znajomymi doszliśmy do wniosku, że gastronomia to przyszłość i warto otworzyć knajpę w jakimś atrakcyjnym miejscu. Pół biedy jeśli na snuciu planów skończymy. Gorzej jeśli nie przemyślimy naszych działań tylko od razu przejdziemy do ich realizacji. Zazwyczaj nie zdajemy sobie sprawy z tego ile pracy nas czeka. Biznesplan ograniczający się do „ludzie zawsze będą jeść” to trochę za mało. Zazwyczaj musimy zrobić remont, urządzić całą przestrzeń, wyposażyć kuchnię, zatrudnić kucharza i kelnera oraz dostawcę. Ponadto powinniśmy dbać o marketing restauracji, pomyśleć nad uruchomieniem strony internetowej i późniejszym jej aktualizowaniem. Na głowie będziemy mieli załatwianie koncesji, sanepid i opłaty za publiczne odtwarzanie muzyki. Spraw z którymi przyjdzie nam się zmierzyć jest tyle, że w pojedynkę ledwo można sobie z tym poradzić. Co więcej, gorszy dzień kucharza i niezadowoleni z posiłku klienci mogą sprawić, że nasza restauracja będzie tracić na znaczeniu, a klienci będą uciekać do konkurencji.

Tak samo jest z każdą inną dziedziną, która pozornie wydaje się prosta, a jak przychodzi co do czego to sprawy się komplikują i okazuje się, że to bardziej złożone. Zastanawiam się na ile brak wiedzy na temat rozpoczynanej aktywności jest pozytywnym zjawiskiem, a na ile negatywnym. Przecież gdybyśmy wiedzieli ile dodatkowych problemów pojawi się w związku z np. założeniem własnej działalności to czy na pewno zdecydowalibyśmy się to zrobić? Niekiedy brak elementarnej wiedzy pozwala Ci zrobić krok naprzód i martwić się dopiero w momencie, kiedy pojawi się pierwszy realny problem.

Każda decyzja ma swoje dobre i złe strony. Najczęściej praca związana z konkretnymi zadaniami jest bardziej angażująca niż nam się to z początku wydaje ale nie ma co się z tego powodu zrażać. Ważne, żeby je poznać zalety i wady aby jak najbardziej świadomie wybrać to czym chcemy się zajmować. Z drugiej jednak strony warto pamiętać, żeby nie zabrakło entuzjazmu do realizacji zadań, nawet takich które wymagają więcej pracy. Nie pozwól, by negatywne nastawienie powstrzymało Cię przed realizacją Twojego marzenia.

I jeszcze jedno. Nie przejmuj się wszystkimi specjalistami, którzy uważają że to oni są w posiadaniu najlepszego sposobu na realizację Twojego celu. Spróbuj różnych rozwiązań. Jeśli okaże się, że jest inny sposób na dotarcie tam gdzie zamierzałeś – tym lepiej dla Ciebie. Jeśli będzie to sposób na tyle wygodny i atrakcyjny, że zastąpi klasyczną drogę, skorzystaj z niego. Będziesz w pozytywny sposób wyróżniał się na tle konkurencji i zagrasz na nosie wszystkim doradcom, którzy przypuszczali, że tylko ich droga do osiągnięcia celu jest właściwa.

Bądź jak Cliff Young. Nie musisz wszystkiego wiedzieć, ważne żebyś robił swoje i nie przestawał.

A z drugiej strony – nie bądź jak Cliff Young. Interesuj się tym jakie są najczęstsze praktyki do zrealizowania podobnego jak Twój celu. Interesuj ale się nie sugeruj tym, co usłyszysz. Postaw sobie cel, a potem dzień za dniem przybliżaj się do jego realizacji. Powodzenia!

Będzie mi niezmiernie miło, jeśli dołączysz do mnie na Facebooku!

Kamil Lipiński – mąż i ojciec, przedsiębiorca, webdeveloper, bloger, człowiek, który ma wielką nadzieję na to, że można się czegoś sensownego o WordPressie dowiedzieć w 500 sekund. Wierzący (bynajmniej nie w technologię) geek.

Subscribe without commenting




Spelling error report

The following text will be sent to our editors: