„I nie wódź się na pokuszenie” Lista czytelników bloga nie rośnie? Wykorzystaj szansę i zacznij się promować w tych miejscach.


Bezdzietni vs dzieciaci


30 sierpnia 2016, 20:15 | 28 komentarzy | 17 664

Ostatnio pewna kobieta zwróciła w parku uwagę pani w średnim wieku, tłumacząc że plac zabaw nie jest właściwym miejscem do spaceru z psem. W odpowiedzi spotkała się z najgorszymi inwektywami pod własnym adresem. Spór wynikał z tego, że jedna strona bawiła się na tym placu zabaw ze swoim dzieckiem, a druga wychowanie dzieci miała już dawno za sobą i liczyło się dla niej to, co wygodne dla niej i czworonoga.

Pełzająca wojna międzypokoleniowa

Konflikt między rodzinami i singlami, choć z pozoru niewidoczny – co pewien czas wybucha na nowo. Ciężko w sposób jednoznaczny go opisać, bo przybiera różne formy. Niekiedy pojawia się w formie dyskusji na temat karmienia piersią w miejscach publicznych, wpuszczania rodziców z dzieckiem do restauracji czy też sprzątania po psach w kontekście późniejszej zabawy na tym trawniku dzieci. Zawsze jednak jeśli się pojawia spór to każda ze stron idzie na noże.

Życie przyniosło nam kolejny obrazek. Trafiliśmy całą rodziną do apartamentu na Wilanowie. Mieszkanie z sufitem 4 metry nad naszymi głowami, wewnętrzne kręcone schody na piętro, kominek, salon połączony z kuchnią który miał chyba tyle powierzchni ile nasze całe mieszkanie. I lokator – sympatyczny, zadbany młody mężczyzna. Rozmawialiśmy o szkle hartowanym do ekranu tabletu. Nasz rozmówca zapewniał, że etui wystarczy. My doświadczeni w bojach wiedzieliśmy, że przy dzieciach sytuacja wygląda trochę inaczej. Mężczyzna słysząc naszą obawę o ekran niewiele myśląc odpowiedział:

– Znam tylko jedną ochronę przed takimi sytuacjami, ale to trzeba wcześniej pomyśleć, zanim pojawi się dziecko. – i wymownie się uśmiechnął.

Zamurowało mnie. Nasz rozmówca pół-żartem pół-serio próbował zwrócić nam uwagę na antykoncepcję, jakby każde dziecko, które się rodzi miałoby być dziełem przypadku połączonym z brakiem skutecznego zabezpieczenia. Ja wiem, że mężczyzna powiedział to bezosobowo i pewnie nie w złej woli ale mimo wszystko żałuję, że nie zapytałem:

– Czy przypadkiem czegoś nam Pan nie sugeruje?!

Rodzic nie zrozumie singla, a singiel rodzica

To prawda, że żyjemy w tak różnych światach, że ciężko znaleźć nam wspólny język. Będąc singlem życie nie toczy się wokół dzieci (swoją drogą będąc rodzicem też nie powinno, bo choć dziecko angażuje i wymaga opieki to jego przyjście nie powinno pozbawiać rodziców życia pozapieluchowego). Dla osób nie posiadających dzieci obce są rozmowy o pieluszkach czy deserkach. Zamiast poszukiwać nowego placu zabaw single wolą wybrać się do nowej kawiarni lub klubu. I prawidłowo – niech się bawią. W końcu to najlepszy czas na prowadzenie życia towarzyskiego, a również dobry czas na popełnianie i uczenie się na swoich błędach. Nie zabraniajmy im tego, aby ktoś patrząc z pewnej perspektywy nie powiedział do nas „nie pamięta wół jak cielęciem był”.

Tarcia pojawiają się bardzo często wtedy, gdy rodzic starając się zapewnić bezpieczeństwo i dobry start swoim dzieciom, spotyka na swojej drodze wyluzowanego i beztroskiego singla, wtedy jest jak taran. Z kolei kiedy singiel natrafi na kilkuletnie dziecko, które się nie słucha rodziców, krzyczy lub płacze na zmianę, wtedy ma serdecznie dość takiego towarzystwa i zdarzy mu się otwartym tekstem skomentować zaistniałą sytuację. I ma słuszność – szczególnie jeśli rodzic udaje, że to nie jego dziecko.

Aby uniknąć konfliktów potrzeba wyczulenia na siebie nawzajem. Wzajemne wyzywanie się od Piotrusiów Panów w przypadku singli i wielodzietnych Januszów, którzy cieszą się ze swojej męskości i płodności pod budką z piwem w przypadku ojców (tego porównania sobie nie wymyśliłem, znalazłem je w jednej z internetowych dyskusji) w żaden sposób nie przybliży nas do porozumienia.

Rodzicem być

Będąc rodzicem nie wymagam od siebie jakiegoś szczególnego traktowania. Jeśli młody zaśnie chwilę przed zakupami w samochodzie, potrzebuje zregenerować akumulatory i nie da się go w żaden sposób obudzić to nie zastanawiam się tylko biorę śpiocha na ręce i idę kupić to, co potrzeba. Byłbym głupi, gdybym ukrywał się za cierpiętniczą miną i oczekiwał współczucia albo lepszego traktowania, bo noszę dziecko na rękach. Podobnie jak wychodzimy razem z żoną w widocznej ciąży na zakupy. Nie lubimy dopominać się o pierwsze miejsce w kolejce, bo ludzie są różni i reagują też bardzo skrajnie. Większość w momencie gdy zauważy taką sytuację, przepuszcza nas i powie dobre słowo.

Identyczną postawę warto przyjąć w stosunku do singli/par bezdzietnych. Nie ma powodu dla których rodzic miałby się obrażać, dlatego że ktoś jest na innym etapie życiowym. Nieporozumienia pojawiają się z braku świadomości jak zmieniła się sytuacja każdej ze stron. Młodym rodzicom, którzy nie mają blisko dziadków ciężej jest wyjść późnym wieczorem na spotkanie ze znajomymi, bo muszą położyć swoje dziecko i zostać w domu aby być z nim w razie gdyby się przebudziło. Nieporozumienie pojawia się też po drugiej stronie, kiedy singiel spotykając dawno nie widzianą znajomą (np. świeżo upieczoną mamą) zostaje uraczony 20-minutową historią o rozwoju dziecka, przeszkodach w wychowaniu i sposobach radzenia sobie z nimi, kupach, pieluchach, smrodzie i bąkach.

Podstawą jest słuchanie siebie nawzajem, cierpliwe tłumaczenie i otwarta rozmowa. Tego właśnie życzę każdej ze stron licząc, że możemy znaleźć nić porozumienia i się dogadać, mimo często diametralnie różnej sytuacji w jakiej się znajdujemy.

Będzie mi niezmiernie miło, jeśli dołączysz do mnie na Facebooku!

Kamil Lipiński – mąż i ojciec, przedsiębiorca, webdeveloper, bloger, człowiek, który ma wielką nadzieję na to, że można się czegoś sensownego o WordPressie dowiedzieć w 500 sekund. Wierzący (bynajmniej nie w technologię) geek.

Subscribe without commenting




Spelling error report

The following text will be sent to our editors: