Kościół 2.0 Google ogranicza ruch z wyszukiwarki stronom bez wersji mobilnej


7 powodów świadczących o tym, że Kominek się skończył – recenzja „Bloger i Social Media”


15 marca 2015, 21:51 | 12 komentarzy | 35 564

Nie ma Kominka. Jest Jason Hunt. Przez blogerów z przekąsem przedstawiany jako początkujący bloger, który się szarogęsi wydając książkę. Zrobiło mi się trochę szkoda Tomka, który jakby nie patrzeć w dalszym ciągu jest najbardziej wyrazistym blogerem w Polsce. Potem przeczytałem jego książkę i zrozumiałem dlaczego się skończył.

Awantura o kasę

„Jeśli założyłeś bloga, bo chcesz na nim w przyszłości zarabiać, a nie masz talentu, to jest całkiem duże prawdopodobieństwo, że poniesiesz porażkę. Jeśli założyłeś bloga, bo masz talent, a nie chcesz na nim, w przyszłości zarabiać, to jest całkiem duże prawdopodobieństwo, że poniesiesz porażkę.”

Z tym drugim zdaniem nie mogę się zgodzić, bo są tzw. niedzielni blogerzy, którzy piszą sporadycznie, ale jeśli już dowalą tekst to aż huczy od szerów, lajków i cytowań. Ci blogerzy zupełnie nie nastawieni na zarabianie robią kawał dobrej roboty, chociaż nie podejmują żadnej współpracy zarobkowej. Może w oczach etatowego blogera taki stan rzeczy może być uznawany za porażkę. W rzeczywistości jest to odmienny sposób traktowania swojego bloga, inna koncepcja blogowania, wcale nie gorsza od prób blogowej komercjalizacji.

Niech mi kolega bloger nie mówi jak mam internety robić

„Nie wchodź w żadne spółki, formalne lub koleżeńskie. Nie zakładaj bloga razem z kumplem, koleżanką, dziewczyną lub mamusią”.

A z siostrą, żoną i najlepszym kumplem można? Argument pewnie w niektórych sytuacjach słuszny, bo ludzkie drogi się czasami krzyżują tylko na pewien czas i zakończenie przyjaźni może być końcem blogowania. Gdyby jednak to była złota zasada sprawdzająca się w każdej sytuacji to nigdy nie usłyszelibyśmy o Ani i Jakubie Górnickich prowadzących bloga Podróżniccy. Nie słyszelibyśmy też o Marysi i Michale z Mikemary ani o siostrach z KAKU fashion. Można? Jak się ma pomysł na siebie to można. Niekiedy razem z kimś wychodzi lepiej aniżeli w pojedynkę.

Bloger stacjonarny?

„W dalszym ciągu wejścia na blogi z telefonów i tabletów to niewielki procent wszystkich odsłon.”

Aż mi się nie chce wierzyć, że te słowa zostały napisane przez Kominka w 2014 r. podczas dopisywania aktualizacji do rozdziale o wersji mobilnej bloga. Ten niewielki procent wszystkich odsłon to w moim przypadku 25% wszystkich odwiedzin (od początku 2015 r. do dnia dzisiejszego). W przeciwieństwie do poprzedniego roku ilość odwiedzin mobilnych wzrosła z 1/5 do 1/4. Rzeczywistość zmienia się bardzo szybko i bagatelizowanie wersji mobilnej niczego dobrego nie przyniesie. Myślę że nie jestem odosobnionym przypadkiem.

Nie bój się pisać słabych tekstów, a potem wyrzuć je do kosza

„Nie bój się porażek, eksperymentuj, nie bój się pisać słabych tekstów. Od czasu do czasu, rzecz jasna. Nigdy nie wiesz, czy nie padną na podatny grunt, nigdy nie wiesz czy w całym beznadziejnym tekście nie znajdzie się jedno zdanie, które przejdzie do historii.”

Pełna zgoda, że bloger powinien się wykazywać odwagą i eksperymentować formą. Tak rodzą się oryginalne, ciekawe i unikatowe teksty. W przeciwieństwie do Kominka odradzam Ci pisać teksty słabe. Jeśli założyłeś sobie na samym początku wysoki poziom pisanych notek na blogu to nie pozwól na zaniżenie tego poziomu jednym czy drugim koszmarkiem. Jeśli przeczytasz swój tekst raz i uznasz że się nie nadaje – odłóż go na później. Po jednym czy dwóch dniach przeczytaj go jeszcze raz, ewentualnie daj komuś do oceny. Jeśli przez noc nie wypiękniał i ciągle uważasz że jest do niczego, wywal go do śmieci. Trudno – straciłeś kilka godzin ze swojego życia i Ci tym razem nie wyszło. Nie pozwól aby Twoi czytelnicy stracili ich cenny czas i musieli się męczyć i czytać Twoje pisane w pocie czoła wypociny.

Coca-Cola czy barwiona gazowana kranówka?

„Jeśli byłbym szefem Coca-Coli, to nie chciałbym reklamować się u blogera, który wcześniej zachwalał regionalną podróbkę mojego napoju. Oczywiście można byłoby to wtedy zrobić inaczej, na przykład wykorzystać blogera, aby przyznał czytelnikom, że Coca-Cola jest lepszym napojem niż jej odpowiedniki. Ale czy to z kolei nie stanowiłoby wymarzonej kampanii reklamowej dla tychże odpowiedników? Ano właśnie. To może lepiej iść do blogera, który mógłby z czystym sumieniem powiedzieć, że Coca-Cola jest najlepsza?”

Tomasz Sulewski, Head of Social Media Strategy & Coordination w firmie Orange Polska na ostatnich warsztatach Blog Roku podkreślał, że dla niego pozyskanie blogera, który poprzednio reklamował konkurencyjną firmę to najlepsze z możliwych rozwiązań. Myślę, że różnica w podejściu dotyczy tego, że Dżejson przeciwstawiał Coca-Colę z załóżmy że Polo Cocktą, a w przypadku Tomka mówiliśmy o dwóch równych sobie markach posiadających podobne zaplecze i bezpośrednio ze sobą rywalizujących.

Dzień dobry, jestem blogerem

„Czy wysyłać do firm swoją ofertę reklamową? Nigdy tego nie robiłem (…). Jestem całkowicie przeciwny żebractwu i dopraszaniu się darmowych sampli, książek, płyt, kosmetyków itd. Taki bloger na zawsze ośmiesza się w oczach firmy. Nie jestem natomiast przeciwny wysyłaniu elegancko i profesjonalnie przygotowanej oferty reklamowej.”

Tu się ze sobą zgadzamy ale inaczej rozłożyłbym akcenty. Kominek poświęca całe dwie strony na opisywaniu dlaczego przesyłanie próśb o darmowe próbki jest żałosne. Tylko dwa zdania poświęca wychodzeniu z propozycją współpracy z markami. Nie podaje żadnych przykładów na pozytywną współpracę, a w słowach jest bardzo oszczędny powtarzając dwukrotnie „nie jestem przeciwny”.

Na warsztatach Blog Roku pierwszy panel był poświęcony doborze kampanii do profilu bloga. Jednym z materiałów jakie otrzymaliśmy był szereg porad jak proponować marce współpracę przygotowany przez Agatę Lipiec z PZU. Takie pozytywne potraktowanie propozycji składanych przez blogerów większym firmom bardziej mi się podoba aniżeli zdystansowane podejście Kominka.

Czy czytelnik, który szkodzi blogerowi może być określony mianem „plebsu”?

Tu nie ma dobrego cytatu ale wystarczy, że zerkniecie do rozdziału „Porozmawiajmy o wirusach. Jak sobie radzić z krytyką?” i dowiecie się, że Kominek nazywa hejterów mianem „plebsu”, a następnie porównuje w kilku punktach ów „plebs” do rozprzestrzeniającego się wirusa. Domyślam się, że hejterzy mocno nacisnęli mu na odcisk ale nie usprawiedliwia to go, żeby ludzi, którzy go krytykują sprowadzać do masy, a potem porównywać z wirusem. Społeczność jaką Kominek zgromadził wokół swojej osoby to ludzie, którzy będą mu bili brawo i wystawiali mu laurki ale też i tacy, którzy będą obrażali i krytykowali. Taka jest cena za subiektywne wpisy pełne emocji, niejednokrotnie polaryzujące społeczeństwo. Jeśli kogokolwiek mógłby winić za ten stan rzeczy to chyba tylko samego siebie. Wielu blogerów piszących specjalistyczne, długie teksty nie narzeka na hejterów, bo ich nie ma.

Pan Samochodzik, Bloger i Social Media oraz Miś uszatek

Gdybym miał papierowy egzemplarz, a nie e-booka to bym pewnie wyrwał niektóre rozdziały i wsadził między bajki.  Nie znaczy to jednak, że książka sama w sobie jest średnia. Wręcz przeciwnie, jest dobra ale Kominkowi zdarza się rozmijać się z prawdą albo przytaczać pewne twierdzenia „z góry” nie sprawdzając jak inni postrzegają ten temat.

W książce znalazłem kilka odkrywczych porad, które otworzyły mi oczy na pewne działania w social media. Nie wpadłbym sam na nie, gdyby nie autor. Bardzo mi się też spodobało ujawnienie kim byli anonimowi blogerzy, których historię przytaczał Dżejson w „Blogerze”. Okazało się, że byli to blogerzy z głównego nurtu, rozpoznawalni poza blogosferą. Wyszło bardzo sensownie i naturalnie. Widać, że druga książka była w planach, kiedy Kominek siedział w USA i pisał pierwszą.

Nie różnimy się, póki nie zaczniemy tłumaczyć jak rozumiemy sukces

Na koniec cytat, na który przypadkiem natrafiłem u Kominka:

„Blogowanie to styl życia. Im szybciej to pojmiesz, tym szybciej odniesiesz sukces.”

Zupełnie przypadkowo hasło przewodnie Mocnej Grupy Blogerów brzmi bardzo podobnie. Na naszej stronie głównej znajdziemy duży napis: „Blogowanie to nie tylko styl życia. Blogowanie to misja”.

Jestem przekonany o tym, że obraliśmy słuszny kierunek i da się go połączyć z cytatem znalezionym u Dżejsona. Bloger to ktoś nie tylko osoba, która publikuje w sieci. Bloger to ktoś kto w miarę możliwości podejmuje tematy społecznie istotne. Bloger jest odpowiedzialny za środowisko z którego się wywodzi. Czuje się też odpowiedzialny za blogosferę i jej rozwój. Misja blogera nie jest ważniejsza od odniesienia sukcesu. Jej realizacja może być sama w sobie sukcesem.

Czytaj ale nie wierz we wszystko

Książka „Bloger i Social Media” jest niezła ale nie wolna od nieprzemyślanych zwrotów i niekorzystnie rozłożonych akcentów. Niektóre z tych śmiało wypowiadanych przez Kominka przekonań pasują jak pięść do oka. Jeśli przymierzasz się do założenia bloga albo planujesz skuteczniej wykorzystywać serwisy społecznościowe w promocji swojego bloga to sięgnij po tą książkę. Nie przyjmuj jednak wszystkiego na wiarę, bo autor niekiedy siląc się na poważny, ekspercki głos w pewnych kwestiach mija się z prawdą albo jest niewystarczająco precyzyjny pisząc o pewnych specjalistycznych kwestiach.

Czemu „Bloger i Social Media” oraz orzeszki? Bo orzeszki są dobre i każdy je lubi.

Będzie mi niezmiernie miło, jeśli dołączysz do mnie na Facebooku!

Kamil Lipiński – mąż i ojciec, przedsiębiorca, webdeveloper, bloger, człowiek, który ma wielką nadzieję na to, że można się czegoś sensownego o WordPressie dowiedzieć w 500 sekund. Wierzący (bynajmniej nie w technologię) geek.

Subscribe without commenting




Spelling error report

The following text will be sent to our editors: