Deflacja treści Jak będzie wyglądał świat za 25 lat?


Polacy przy e-urnie?


23 listopada 2014, 11:36 | Skomentuj! | 12 819

Byłem do niedawna zwolennikiem głosowania przez internet. W ostatnich dniach słysząc o dziurawym kalkulatorze wyborczym zweryfikowałem swoje poglądy na ten temat i stwierdziłem, że Polska nie jest jeszcze gotowa na tego typu rozwiązanie. Dziś chłodnym okiem oceniam plusy i minusy.

Połowa świętuje, reszta grilluje

Mówi się, że wybory to święto demokracji. Jeśli tak, to mniej niż połowa społeczeństwa świętuje, a reszta … może nie grilluje, bo już trochę za zimno, ale na pewno organizuje sobie czas według własnego klucza nie interesując się tym kto sprawuje w Polsce władze. Dla osób starszych (o ile potrafiłyby samodzielnie zagłosować przy pomocy komputera), niewidomych (które nie potrzebowałyby nakładek na karty wyborcze tak aby postawić w odpowiednim miejscu krzyżyk), a także tych, które w dniu wyborów znajdą się poza miejscem zamieszkania (i nie zdążą złożyć wniosku do urzędu) głosowanie internetowe byłoby bardzo dobrym wyjściem. Poprawka wprowadzona do kodeksu wyborczego umożliwiająca tym osobom uczestniczyć w e-głosowaniu mogłaby spowodować wzrost frekwencji. Nie wiem jednak czy osoby, które nigdy na wyborach nie bywają ponieważ nie interesuje ich polityka, zmieniłyby swoje przyzwyczajenia. Niektórzy być może by się na głosowanie zdecydowali, skoro nie wymagałoby to pójścia do lokalu wyborczego. Przypuszczam, że większość spośród niegłosujących w dalszym ciągu by nie głosowała.

Iks na każdej karcie, a książeczka ma kart wiele

Chociaż współczynnik nieważnych głosów w tegorocznych wyborach samorządowych nie był tak duży jak wcześniej podejrzewano to jednak i tak co 10 obywatel wrzucił do urny nieważny głos. Być może winą są książeczki, których każda kartka była traktowana jako osobna karta do głosowania. Tak czy inaczej odpowiednio skonstruowane głosowanie internetowe mogłoby całkowicie wyeliminować głosy nieważne. Formularz głosowania nie pozwoliłby na postawienie większej ilości – co najwyżej ktoś stawiając iksy na lewo i prawo nie rozumiejąc działania programu mógłby zrezygnować z głosowania. Można byłoby się jeszcze zastanawiać czy to dobrze że oddanie nieważnego głosu byłoby niemożliwe, bo przecież niektórzy celowo oddają nieważne głosy by w ten sposób spełnić swój obywatelski obowiązek i jednocześnie dać czerwoną kartkę wszystkim kandydatom.

Ktoś mógłby ponadto stwierdzić: „Jeśli ktoś nie potrafi ogarnąć tak podstawowej rzeczy jak czytanie ze zrozumieniem to nie powinien głosować w wyborach. Obecny system głosowania ma dodatkową zaletę: jest idiotoodporny.”. Doskonale rozumiem tego typu głosy oburzenia, jednak mamy taki, a nie inny ustrój i każdy po 18 roku życia bez wyjątku może otrzymać kartę do głosowania i zagłosować zgodnie z własną wolą. Nawet więźniom nie odbieramy tego prawa. Ciężko byłoby przecież roztrząsać czy oddanie nieważnego głosu było zwykłym roztargnieniem czy miało podstawy w braku elementarnych umiejętności zdobywanych już w szkole podstawowej.

Cena za poparcie

Poważną obawą przed wprowadzeniem głosowania internetowego jest zarówno łatwiejszy sposób fałszerstwa wyniku wyborczego jak i możliwość łatwiejszego kupienia czyjegoś poparcia. Znając przetargi instytucji państwowych, których najważniejszym kryterium jest cena, przypuszczam że czy aplikacja przy pomocy której byśmy głosowali byłaby równie niedopracowana jak kalkulator wyborczy firmy Nabino. Dziurawa aplikacja mogłaby pozwolić na doliczenie głosów na serwerach wyborczych za tych, którzy nie brali udziału w wyborach. Pewnie inne możliwości manipulacji ostatecznym wynikiem też byłyby możliwe, jednak zakładając że każdy obywatel logowałby się na podstawie swojego numeru PESEL i otrzymanego np. w urzędzie dzielnicy loginu i hasła głosowanie przy pomocy internetu byłoby w ten sposób odpowiednio zabezpieczone.

Większym zagrożeniem byłoby ryzyko opłacania ludzi, którzy głosowaliby na konkretnego kandydata. W dobie powszechności smartfonów z aplikacjami umożliwiającymi wysyłanie krótkich filmów wideo, które po obejrzeniu znikają albo organizowania streamu z głosowania na konkretnego kandydata ryzyko nadużycia były jeszcze bardziej częste niż to ma miejsce obecnie. To zasadniczy argument, którego nie można zlekceważyć mówiąc o głosowaniu przez internet. Nie ma dobrego zabezpieczenia przed tego typu działaniami.

Gdybyśmy jednak klikali kandydatów

Są w Polsce osoby, które celowo głosują na mało popularnych kandydatów żeby sprawdzić po wyborach jak działa w naszym kraju demokracja. Późniejsze sprawdzenie list i zweryfikowanie czy dany kandydat otrzymał jeden głos mówi wiele na temat precyzyjnego liczenia głosów przez komisję.

W dobie internetowych wyborów taki sprawdzian mógłby przeprowadzić każdy, bez wychodzenia z domu. Mechanizm byłby prosty. Wystarczy skorzystać z loginu i hasła przekazywanego raz na kilka lat przed wyborami i po zalogowaniu się każdy mógłby prześledzić historię swojego głosowania na przestrzeni ostatnich lat wraz z wynikami procentowymi partii.  Chociaż to rozwiązanie pomogłoby dobrze wybierać świadomym obywatelom to zdaję sobie sprawę z tego, że nie wszyscy będą zainteresowani weryfikacją dokonywanych przez nich wyborów. Ponadto takie informacje ułatwiłyby partii weryfikację lojalności poszczególnych obywateli, a dane które wypłynęłyby do opinii publicznej mogłyby naruszyć tajny wymiar wyborów.

Przeniesienie wyborów do internetu w znacznym stopniu mogłoby ograniczyć liczebność komisji wyborczych i przyniosłoby Państwu oszczędności. Jednocześnie środki byłyby przeznaczone na przygotowanie bezpiecznej aplikacji zbierającej głosy i późniejsze jej modyfikowanie na potrzeby kolejnych wyborów, a także usuwanie błędów które z pewnością by się pojawiły. Internetowe głosowanie byłoby bardziej dostępne dla obywateli, jednak mogłoby otworzyć drogę do wielu nadużyć.

Chociaż jestem zagorzałym zwolennikiem nowoczesnych rozwiązań ułatwiających życie to jestem jednocześnie przeciwnikiem wprowadzania do Polski w tym momencie e-wyborów. Może za jakiś czas pojawią się rozwiązania, które skutecznie zabezpieczą przed nadużyciami. W tym momencie wybory przez internet to pomysł nietrafiony.

A Ty, co na ten temat myślisz? Napisz komentarz.

photo credit: ·júbilo·haku· via photopin cc

Będzie mi niezmiernie miło, jeśli dołączysz do mnie na Facebooku!

Kamil Lipiński – mąż i ojciec, przedsiębiorca, webdeveloper, bloger, człowiek, który ma wielką nadzieję na to, że można się czegoś sensownego o WordPressie dowiedzieć w 500 sekund. Wierzący (bynajmniej nie w technologię) geek.

Subscribe without commenting




Spelling error report

The following text will be sent to our editors: