Facebook zmienia zasady gry. Od dziś strony mają ukrytą liczbę fanów. 10+ produktów od blogerów, które musisz koniecznie kupić


Człowiek z teraźniejszości #2


19 października 2016, 19:58 | 11 komentarzy | 48 210

Obudziły go delikatne wibracje. Smartfon umieszczony pod poduszką rozpoznał, że godzina 7 będzie najlepszą porą na pobudkę. Po przebudzeniu pamiętał dobrze swój sen. Całkowicie irracjonalny, ale przecież takie zbierają najwięcej lajków. Przed pójściem do pracy musiał się nim podzielić ze swoimi znajomymi.

   Przeczytaj poprzednią część

Jeśli myślicie, że opisał swój sen na portalu społecznościowym to jesteście w błędzie. Odpalił appkę w smartfonie i zobaczył galerię zdjęć z wydarzeń, które jeszcze przed chwilą działy się w jego głowie. Kliknął „podziel się”, dopisał kilka zdań od siebie i z satysfakcją jedząc śniadanie obserwował wzrastającą ilość polubień. Lubił to uczucie, potrzebował tych interakcji aby dowartościować się na dobry początek dnia. Każdy tego potrzebował.

Przeżuwając kolejny kawałek tosta James przeglądał nagłówki artykułów. Po chwili zobaczył w górnym pasku powiadomienie od firmy kurierskiej. Dostał informację o tym, że przesyłka już to niego zmierza. Ucieszyło go to tym bardziej że sklep miał na realizację 24 godziny, a towar przy dobrych wiatrach dotrze do niego w ciągu niecałych dwunastu. Oprócz szczegółów, które już teraz mógł poznać: wagi, wielkości paczki oraz trasy kuriera, w menu pojawiła się nowa opcja – ikona oka.

Firma kurierska, która miała dostarczyć mu przesyłkę była jedną z najbardziej innowacyjnych na rynku. Obiecywała ostatnio, że klienci będą mogli podejrzeć gdzie obecnie jest kurier. Jedno kliknięcie pozwoliło spojrzeć oczami kuriera. Nadawany obraz przez Google Glass, które kurier miał na nosie wskazywał na dzielnicę na drugim końcu miasta. James dziękował Bogu, że zastał kuriera w pracy, a nie np. w toalecie.

Z dywagacji o plusach i minusach nowego rozwiązania wyrwał go telefon. Na ekranie pojawiło się zdjęcie sympatycznej blondynki oraz podpis Alice.

– Dodzwoniłeś się pod numer Jamesa Brannona. Po sygnale zostaw wiadomość. – powiedział poważnym tonem James usiłując ukryć śmiech, przy czym słowem kluczowym było tym razem „usiłując”.

– Witaj James. Chciałam się z Tobą umówić na kolację ze śniadaniem, ale skoro Ciebie nie ma to poszukam kogoś innego. – podchwyciła Alice słysząc jak jej rozmówca niemalże dusi się powstrzymując śmiech.

– Cześć Alice. Miło, że dzwonisz. Możesz powtórzyć, bo nie usłyszałem na co chcesz się ze mną umówić. – brnął dalej.

– Spadaj! Humor Ci widzę dopisuje. Co u Ciebie? Jakie plany na weekend?

– Na ten moment żadnych. A właściwie … planowałem po pracy obejrzeć obejrzeć kolejny sezon IT Crowd. Nie robię więc nic, czego nie mógłbym przełożyć na inny termin. A jak wygląda Twoje popołudnie?

– Chciałabym się z Tobą spotkać – robi przy tym możliwie krótką pauzę po czym dodaje – Może być 18 tam gdzie zwykle?

– Pewnie! Mam się bać?

– To się okaże. – powiedziała przekornie Alice i odłożyła słuchawkę. Lubiła trzymać go w niepewności. Nawet jeśli temat, który chciała poruszyć był błahy. A ten nie był.

   Przeczytaj poprzednią część

photo credit: via photopin (license)

Będzie mi niezmiernie miło, jeśli dołączysz do mnie na Facebooku!

Kamil Lipiński – mąż i ojciec, przedsiębiorca, webdeveloper, bloger, człowiek, który ma wielką nadzieję na to, że można się czegoś sensownego o WordPressie dowiedzieć w 500 sekund. Wierzący (bynajmniej nie w technologię) geek.

Subscribe without commenting




Spelling error report

The following text will be sent to our editors: